Krzysztof Kłopotowski napisał o publikacji Newsweeka na temat teścia Andrzeja Dudy, choć Newsweeka nie przeczytał. Ja czytałem. I wnioski mam inne.

Nie sprawia mi problemów występowanie w TV Republika i czytanie Gazety Polskiej, czy Gazety Wyborczej, bo mam wybór informacji różnych i pluralizm odmiennych poglądów. Dziwię się tylko deklaracjom dziennikarzy, że takiej czy siakiej gazety nie biorą do ręki, a telewizją czy to TRWAM, czy TVN się brzydzą. Mam za sobą filozoficzną szkołę etyki profesor Iji Lazari-Pawłowskiej, która nauczyła mnie tolerancji. A studia filozoficzne wyposażyły w egzegezę tekstu i dziś mogę czytać ze zrozumieniem. W Newsweeku ukazał się tekst „Duda gracz” Michała Krzymowskiego i Anny Szulc. Większość komentatorów z prawicy oskarżyło tę publikację o antysemityzm. Chodziło o to, że autorzy nazwali teścia Andrzeja Dudy, profesora Juliana Kornhausera, Żydem. Ale czy na pewno lekcję odrobili i artykuł przeczytali ze zrozumieniem? Umberto Eco pisał, że „tłumacz jest zdrajcą”. I warto o tym pamiętać, gdy czyta się selektywne przeglądy, które nie dadzą obrazu całości, wyrwą słowo z kontekstu, narzucą interpretację.

W każdym tekście mamy kilka poziomów znaczeń. Jest poziom denotacji. To poziom, na którym czytamy wprost i analizujemy znaczenia dosłowne. Autorzy publikacji o Dudzie piszą o członkostwie kandydata na prezydenta w Unii Wolności i myśl rozwijają następująco: „Czyżby wpływ na ówczesne polityczne wybory Andrzeja Dudy miał jego teść, znany poeta i krytyk literacki prof. Julian Kornhauser? W 1994 roku Duda ożenił się z jego córką Agatą. Julian Kornhauser, z pochodzenia Żyd, w jednym ze swoich wierszy rozliczał się z Polakami biorącymi udział w pogromie kieleckim, za co przez prawicowców został okrzyknięty Polakożercą.” Dalej Krzymowski i Szulc piszą o poglądach prof. Kornausera na lustrację, wyrażonych w wierszu w tomiku „Origami”, oraz o tym, że profesorowi „nie było i nie jest po drodze z poglądami typowej polskiej konserwy”. „Podobnie jak jego córce – zauważa krakowski znajomy rodziny” – czytamy w artykule. Gdzież tu jest antysemityzm? Wzmianka, że Kornhauser jest z pochodzenia Żydem, jest prawdziwym, niezakamuflowanym faktem. Dla mnie Żyd jest takim samym obywatelem Polski, jak Polak, Tatar, czy Niemiec z pochodzenia (w Łodzi to było częste). Pochodzenie nie stygmatyzuje lub też nie powinno stygmatyzować nikogo. Przez cztery lata szkoły średniej siedziałem w jednej ławce z kolegą pochodzącym z żydowskiej rodziny. Były trudne czasy po marcu 68’, jego rodzina pozostała w Polsce, bo Polskę uważali za swoją ojczyznę. Krzysztof cieszył się powszechnym szacunkiem - był dowcipny, koleżeński i mądry. Później zrobił karierę jako znany historyk Średniowiecza.

 We mnie pojęcie Żyda nie wywołuje żadnych antysemickich postaw i negatywnych skojarzeń. W tekście artykułu antysemityzmu nie dostrzegam. Czyżby jednak artykuł w Newsweeku uruchomił u niektórych konserwatywnych dziennikarzy skrypty poznawcze, że Żyd to wróg Polski i Polaków? To jednak nie mój problem, a nożyc, które się odezwały. Myślę, że niepotrzebnie doszukują się problemu tam, gdzie go nie ma, a nie dostrzegają tam, gdzie jest. Na pewno należałoby wyjaśnić zdanie o „prawicowcach”, którzy okrzyknęli Kornhausera „Polakożercą”. Kto, kiedy, gdzie, jak?

Poziom drugi, to poziom konotacji, poziom skojarzeń. Dla mnie pojęcie „Żyd” – z powodów, o których napisałem wyżej – jest określeniem pochodzenia, a nie obelgą czy inwektywą. Julian Kornhauser, teść Andrzeja Dudy, to wybitny poeta i krytyk literacki. Jego książka Świat nie przedstawiony, napisana razem z Adamem Zagajewskim, była białym krukiem na rynku księgarskim, poszukiwanym przez studentów humanistyki. Sylwetka profesora Kornausera, opozycjonisty i człowieka o niezależnych poglądach, dodaje splendoru samemu Dudzie. Dla mnie nie ma to nic wspólnego z szukaniem haków na Dudę. Być może tygodnik Newsweek nie wziął pod uwagę tych pozytywnych asocjacji związanych z postacią teścia Dudy, ale jeśli tak było, to oznaczałoby, że redaktor naczelny sympatyzujący z obecnym prezydentem nieświadomie przysporzył zwolenników kandydatowi opozycji. Bo trzeba wziąć pod uwagę, że teksty w Newsweeku czytają przede wszystkim ludzie o poglądach lewicowych i liberalnych (a nie antysemici), dlatego informacje o różnicach w poglądach wśród członków rodziny Andrzeja Dudy może dostarczyć mu - niespodziewanie - nowych zwolenników. Byłoby to sprzeczne z przypuszczalnymi intencjami autorów artykułu albo mogłoby świadczyć o ich bezstronności. To drugie jednak wykluczam, bo cały artykuł ma– w mojej ocenie – wydźwięk antypisowski i zawiera tezę, że „Duda to gracz”, „Człowiek bez właściwości”.

Jest jeszcze poziom mitu współczesnej kultury. I na tym poziomie można odczytać treść artykułu jako połączenie mitu Żyda – wiecznego tułacza z mitem polityka jako człowieka dbającego wyłącznie o swoją karierę. W tym przypadku mit jest stereotypem kultury, Duda w świetle połączonych mitów objawia się jako „człowiek bez właściwości”, zmieniający partie, przechodzący od Unii Wolności do Prawa i Sprawiedliwości, otoczony rodziną, z którą pozostaje w światopoglądowej „nie-zgodzie”, ale zarazem lawirujący pomiędzy poglądami, wybierający te, które przysporzą mu więcej punktów w czasie wyborów prezydenckich. Taka interpretacja jest jednak wysoce subiektywna i oparta na odpowiednio wyselekcjonowanych faktach.

Uwaga na zakończenie: warto jednak czytać artykuły w całości, bo można wtedy wyczytać więcej niż z ich części, czy z cząstkowych omówień. Wtedy zarzut antysemityzmu pod adresem autorów nie padnie, bo w artykule poglądów antysemickich nie ma. Jest jednak kilka szpilek, które naprawdę mogą ukłuć. To, co podświadome, nie boli, a mimo to działa.


 

Marek Palczewski

18 marca 2015


 

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl