Poraziła mnie wiadomość, że Telewizja Polska nabyła prawa do transmisji meczów I ligi siatkówki. Rychło w czas. Szkoda, że nie pomyślała o transmisji mistrzostw świata. Przynajmniej poprawiłaby sobie oglądalność. A tak cały tort zjadł Polsat. I dopiero prośba prezydenta RP sprawiła, że obejrzeliśmy odkodowany finałowy mecz. SDP też prosiło, ale pies z kulawą nogą na to zareagował…

Druga dobra wiadomość: Piotr Nisztor napisał książkę „Jak rozpętałem aferę podsłuchową”. Książka ma się ukazać 1 października. Podobno Nisztor ujawnia w niej kulisy rozmów jakie prowadził w sprawie upublicznienia podsłuchów z „Pulsem Biznesu”, TVP Info oraz z „Wprost”. Pamiętamy, że wcześniej opublikował we „Wprost” kulisy rozmów z Romanem Giertychem i Janem Pińskim. Ciekawe z kim jeszcze rozmawiał Nisztor i kto powinien się już bać kolejnych rewelacji? Nie mnie oceniać poziom warsztatowy i etykę dziennikarską Nisztora, ale muszę przyznać, że talent PR-owski to on ma. Te „podsłuchane taśmy” są dla niego złotą kurą znoszącą złote jaja.

To naprawdę są jaja!

Kolejna dobra wiadomość: Iwona Sulik, niegdyś dziennikarka TVP Info,  niedawno jeszcze doradczyni medialna Ewy Kopacz, została rzecznikiem rządu. Dziennikarze niewątpliwie znają się na PR (patrz wyżej). Chciałbym jednak, żeby to był bilet w jedną stronę: dziennikarz, który zostaje rzecznikiem, Pr-owcem, nie powinien być na powrót przyjmowany w szeregi dziennikarzy. Jego mentalność została już spaczona – na zawsze pozostanie politycznym propagandzistą, czy interesownym pomocnikiem biznesmenów. Przykłady o tym świadczą. To samo zresztą dotyczy dziennikarzy, którzy przeobrazili się w polityków. Jeśli chcą bawić się w politykę – droga wolna, ale bez moralnego prawa powrotu do dziennikarstwa! Wygodne skakanie po różnych działkach dla robienia osobistej kariery świadczyć może o cwaniactwie i sprycie (choć może też i o wielości zainteresowań), ale na pewno nie o przywiązaniu do etyki dziennikarskiej i o traktowaniu dziennikarstwa jako misji swojego życia. 

Na marginesie sprawy Iwony Sulik warto rozważyć, czy w czasie zjazdu wyborczego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich nie należałoby wymagać od kandydatów do władz deklaracji przypominającej naszą wewnętrzną autolustrację: „nie byłem, nie jestem i nie będę medialnym doradcą żadnej partii politycznej”. Oczywiście, żadne prawo nie zabrania dziennikarzom politycznej działalności. Byłoby to sprzeczne z prawami obywatelskimi. Jednak kodeks etyki dziennikarskiej SDP (art. 21) zakazuje angażowania się „w bezpośrednią działalność polityczną i partyjną”. I chyba po coś istnieje ten kodeks. I chyba powinniśmy go przestrzegać. Bo jeżeli jest on nic niewart, to i nasze deklaracje nie będą nic warte. Decydujmy się: PR, polityka, czy dziennikarstwo?

Marek Palczewski
25 września 2014

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl