Moment, kiedy usłyszałem, że gangster „Baryła” już nie wycofuje się z zeznań i mówi to, co wie i jak było – był dla mnie jednym z najbardziej poruszających wydarzeń procesów w sprawie Ziętary.

   Są ludzie, którzy wiedzą wiele o zabójstwie Jarosława Ziętary, lecz milczą i będę milczeć – funkcjonariusze służb specjalnych i organów ścigania, a nawet dziennikarze. Paradoksalnie, jeśli dojdzie do skazania winnych (w co cały czas wierzę) będzie to w znaczącej części zasługą tych, co do których trudno byłoby się spodziewać, że zdecydują się być świadkami. Takich jako były poznański gangster, Maciej B. ps. „Baryła”, który zdał szczegółową relację z tego, kto i w jakich okolicznościach zaplanował zbrodnię na dziennikarzu i jej dokonał.

   Wiele osób pyta mnie, że czy przełomem jest fakt, że „Baryła” już nie wycofuje się ze swoich zeznań obciążających oskarżonych w sprawie Ziętary? Czy to wiarygodny świadek, bo przecież jest przestępcą? Zanim wypowiem się w tych kwestiach cofnę się w czasie do mojego jedynego spotkania z Maciejem B.

   Było to w styczniu 2015 roku, w czasie gdy sprawa nie trafiła jeszcze do sądu, miesiąc po tym, gdy dziennikarze „Gazety Wyborczej” wywołali kryzys w sprawie ujawniając, że to „Baryła” jest ważnym świadkiem i podając co zeznaje. Byłem zaskoczony kiedy jakiś czas potem otrzymałem telefon z pytaniem, czy zgodzę się spotkać z gangsterem w zakładzie karnym.

   Rozmawialiśmy w cztery oczy. Chociaż za drzwiami był strażnik, to nie zdążyłby on wezwać pomocy, gdyby wzbudzający wcześniej postrach w Poznaniu „Baryła” chciał wykorzystać swoje doświadczenie w stosowaniu przemocy i siłę (cały czas trenuje, ma imponującą muskulaturę). I chociaż jadąc na spotkanie z tym niebezpiecznym człowiekiem miałem pewne obawy, to prysły one  po jego słowach „przepraszam za Jarka”. To w jaki sposób zostały wypowiedziane uświadomiło mi, że mam naprzeciw siebie człowieka, który chociaż odsiaduje wyrok dożywocia za zabójstwo policjanta, to faktycznie żałuje, że brał udział w działaniach, które zakończyły się okrutnym zamordowaniem mojego redakcyjnego kolegi. Taką sama wrażliwość przejawiał, gdy mówił o swoim przyjacielu „Lewym”, który wprawdzie brał udział w przestępstwach, ale sam został potem zamordowany w ramach likwidowania osób, które mogły zdradzić mocodawców zabójstwa dziennikarza.

   Jak chyba każdy reporter mam „wbudowany” swoisty wykrywacz kłamstw, będący sumą empatii i doświadczenia zawodowego opartego na bardzo licznych rozmowach z ludźmi, szczególnie z takimi, którzy często nie mówią prawdy. To wewnętrzne poczucie mówiło mi, że Maciej B. to człowiek, który chociaż wszedł na złą drogę, to ma swój charakter oraz godność i że mówi prawdę o odpowiedzialnych za zabicie Jarka Ziętary. Kiedy pod koniec rozmowy „Baryła” oświadczył mi, że będzie musiał wycofać swoje zeznania to dało się odczuć, że zrobi to wbrew sobie.  To poczucie pozwalało mi spokojnie podchodzić do dalszych losów sprawy, kiedy rozpoczął się proces Aleksandra G. i „Baryła” zgodnie z zapowiedzią wycofał swoje zeznania. Dla mnie nie było to przekonywujące i liczyłem na to, że tak samo zostanie odebrane przez sędziów.

   Nie mogłem być w sądzie i osobiście wysłuchać Macieja B. kiedy 22 lutego br. wystąpił jako świadek na procesie swoich były kolegów z „Elektromisu”, Mirosława R. ps. „Ryba” i Dariusza L. ps. „Lala” oskarżonych o udział w  porwaniu i przyczynienie się do zabójstwa dziennikarza. Wstęp na rozprawy będę miał dopiero po tym, gdy sam zostanę przesłuchany  jako świadek. Z uwagą śledziłem jednak medialne relacje z sali sądowej. Moment, kiedy usłyszałem, że „Baryła” już nie wycofuje się z zeznań i mówi to, co wie i jak było – był dla mnie jednym z najbardziej poruszających wydarzeń procesów w sprawie Ziętary.  Pomyślałem sobie wtedy to, co mówi mi – najczęściej w cztery oczy, po cichu – wiele osób: prawda w sprawie Jarka wygra.

   Tak samo jak dwoje biegłych sądowych, którzy oceniali zeznania Macieja B. nie mam wątpliwości, że jest to wiarygodny świadek. Uważam, że faktycznie relacjonuje to, co widział i co usłyszał. Przemawia za tym nie tylko treść zeznań, ale także to, jak mówi, chociaż w pierwszej chwili może się to wydawać dziwne. „Baryła” ma jakby słowne ADHD, gdy mówi aż kipi szczegółami i dygresjami na tematy poboczne, lecz po zwróceniu mu uwagi wraca do zasadniczego wątku nie gubiąc jego logiki. To brzmi przekonywująco. Wiem, że nawet dziennikarze sceptycznie podchodzący do zeznań „Baryły”, kiedy podczas procesu zobaczyli wideo z nagraniem ze śledztwa z jednego z przesłuchań Macieja B. zmienili zdanie co do oceny tego, co mówi. Jeszcze większe wrażenie robi wysłuchanie go na żywo.

   Nie jest dla mnie niczym dziwnym ani niestosownym, że najważniejsi w sprawie Ziętary świadkowie, do których zalicza się „Baryła”, to byli przestępcy, niegdyś ludzie najzwyczajniej źli. Nieprzypadkowo na całym świecie często to właśnie tacy świadkowie pozwalają wyjaśniać najpoważniejsze zbrodnie. Dobrzy ludzie ze sprawy Ziętary albo już nie żyją, albo są przekupieni lub tak przestraszeni, że nie są zdolni powiedzieć prawdy. Nadzieja jest zatem w tych niegdyś złych, a potem skruszonych, którzy mają wiedzę o zbrodniach, a zarazem różnorodną motywację do powrotu na jasną stronę.

   Liczę na to, że zostaną ukarani wszyscy żyjący sprawcy jedynego w Polsce morderstwa dziennikarza na zlecenie. Jeśli przyjdzie mi kiedyś robić listę ludzi, którzy mają zasługi w przyczynieniu się do ujawnienia prawdy o zabójstwie Jarka to w pierwszej dziesiątce, na ważnym miejscu niewątpliwie znajdzie się Maciej B. „Baryła”.

Krzysztof M. Kaźmierczak

Maciej B. „Baryła” – kalendarium sprawy Ziętary

2012-2014 – podczas śledztwa w sprawie zamordowania dziennikarza Maciej B. „Baryła” zeznaje, że do zbrodni podżegał eks-senator i niegdyś najbogatszy Polak, Aleksander G., a w sprawę zamieszane są osoby związane z „Elektromisem”, w tym Mirosław R. ps. Ryba” i Dariusz L. ps. „Lala”.

Grudzień 2014 – „Gazeta Wyborcza” ujawnia, że ważnym świadkiem przeciwko podejrzanym w sprawie Ziętary jest Maciej B. i informuje o treści jego zeznań.

Styczeń 2015 – „Baryła” prosi o spotkanie z Krzysztofem M. Kaźmierczakiem, opowiada szczegółowo o zabójstwie dziennikarza, mówi o próbach zastraszania i zapowiada, że wycofa się z zeznań z powodu obaw o swoją rodzinę.

Kwiecień 2016 – podczas procesu Aleksandra G. zgodnie ze swoją zapowiedzią „Baryła” wycofuje się z zeznań obciążających oskarżonego.

Luty 2019Maciej B. składa zeznania zgodne z tym, co pierwotnie mówił w śledztwie. Biegli sądowi oceniają zeznania  świadka jako wiarygodne.

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl