Stepan Bandera powinien się Polakom kojarzyć jak najgorzej. Ten ukraiński polityk był jednym z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, której zbrojnym ramieniem była Ukraińska Powstańcza Armia. W okresie II wojny światowej UPA walczyła nie tylko z Niemcami i Sowietami, ale dokonała ludobójstwa ok. 200 tys. obywateli II Rzeczpospolitej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

   Bandera zginął w wyniku zamachu przeprowadzonego w Monachium, gdzie mieszkał po wojnie, przez agenta KGB Bohdana Staszynskiego 15 października 1959 r. i został pochowany na tamtejszym Cmentarzu Leśnym (Waldfriedhof). Grób wielokrotnie był bezczeszczony. Ostatnio brytyjski dziennikarz Graham Phillips udał się na cmentarz i przeszkadzał osobom, które oddawały hołd Banderze. „Dlaczego honorujecie zbrodniarza, nazistę?” – wykrzykiwał. Nagrania z akcji dziennikarz opublikował w mediach społecznościowych. Na jednym z nich widać, jak Graham Phillips, prócz wyzywania mężczyzn, zrywa ukraińskie flagi z grobu Bandery i zawiesza na nim baner z napisem w języku angielskim „Tu jest pochowany ukraiński nazista Stepan Bandera”.

   No właśnie, zapewne nie byłoby problemu, gdyby dziennikarz spokojnie tłumaczył adwersarzom swoje racje. A te są niepodważalne – Stepan Bandera był przedstawicielem zbrodniczej, nacjonalistycznej ideologii. Ale zachowanie Phillipsa było prowokacyjne, agresywne. I tu moim zdaniem przekroczył granice nie tylko dziennikarskiego zawodu, ale granice kultury.

   A najlepiej by było, gdyby szczątki Stepana Bandery zostały przeniesione z monachijskiego Cmentarza Leśnego, gdzie spoczywają obok porządnych ludzi, nie-morderców, na Ukrainę, gdzie zostałyby złożone – idealnie by było – w wydzielonej kwaterze dla innych nacjonalistów. Zresztą ukraińscy deputowani, widząc, jak grób ich idola jest niszczony, mieli pomysł, aby przenieść go do Kijowa. I jeszcze jedna sprawa, która może być kluczem dla zrozumienia tej konkretnej sprawy - Graham Phillips to znany prokremlowski prowokator, a przede wszystkim etatowy pracownik rosyjskich mediów Russia Today i Zvezda - stacji putinowskiego MON. Nie zmienia to faktu, że grób Stepana Bandery był niszczony wielokrotnie, zapewne nie tylko przez rosyjską agenturę.  

   Przypomnę inną sytuację. Zdarzyła się w Polsce, w Warszawie. Na cmentarzu na Powązkach Wojskowych, wyjątkowej stołecznej nekropoli, gdzie chowani są od dziesięcioleci bohaterowie walk o niepodległość. Ale nie tylko. Na placu długim na prawie 43 metry i szerokim na 15 metrów spoczywa w wielkim mauzoleum Bolesław Bierut, komunistyczny namiestnik Józefa Stalina, zdrajca polskiej sprawy, agent NKWD, jeden z największych zbrodniarzy w historii Polski (podpisał tysiące wyroków śmierci na polskich patriotów). To fakty niepodważalne.

   Podczas obchodów 72. rocznicy Powstania Warszawskiego w 2016 roku dwie osoby namalowały na mauzoleum czerwoną gwiazdę i wyraz: „Kat”. Ujęła ich policja, przewiozła na komisariat, gdzie zostali przesłuchani.

   W sprawę zaangażowali się nie tylko posłowie, ale również tzw. prawicowi dziennikarze, broniąc sprawców i tłumacząc ich czyn. Ostatecznie minister sprawiedliwości/prokurator generalny Zbigniew Ziobro nakazał ich natychmiastowe zwolnienie. W jego ocenie zatrzymanie na 48 godzin było niezasadne.

   „Z jednej strony są przepisy prawa, a z drugiej strony jest kontekst historyczny, polityczny i patriotyczny. Powiedzmy sobie wprost - pomnik Bieruta nigdy nie powinien być na Powązkach, które są narodową nekropolią” - ocenił wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński.

Dodatkowo, na 14 nagrobkach policja znalazła naklejki: zbrodniarz komunistyczny. Były to groby m.in. stalinowskiego mordercy sądowego Józefa Badeckiego, który skazał na śmierć bohatera narodowego rotmistrza Witolda Pileckiego, czy innego przestępcę – nadzorcę aparatu represji Jakuba Bermana.

   I teraz, nawiązując do słów ministra Zielińskiego, do pomalowania mauzoleum Bieruta i oznaczenia grobów innych morderców nie doszłoby, gdyby te nagrobki nie bezcześciły wyjątkowego polskiego cmentarza na Powązkach Wojskowych, gdzie sąsiadują z grobami, a także bezimiennymi dołami śmierci, do których czerwoni bandyci zrzucili zwłoki zamordowanych polskich niepodległościowców. Od wielu lat środowiska patriotyczne apelują o przeniesienie grobów komunistycznych zbrodniarzy na warszawski cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej, bądź cmentarz komunalny.

   I jeszcze jeden przykład zaangażowania dziennikarzy w sprawy polityczne, a bardziej historyczne. Przykład z drugiej strony barykady. Piotr Pytlakowski, dziennikarz lewicowej "Polityki" protestował, siedząc na ulicy, przeciwko marszowi narodowców, bo jego matka była przed wojną stygmatyzowana w getcie ławkowym.

   Pytlakowski, tak jak każdy dziennikarz, ma prawo do swoich poglądów i protestów. Dla mnie – dziennikarza o innych poglądach od Pytlakowskiego – jego postawa jest o tyle niezrozumiała, że sam biorę udział w rzeczonym marszu, a z ideą getta ławkowego nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego. Ponadto, marsz ten nie jest dla mnie marszem narodowców, choć go wymyślili, organizują go i w nim maszerują, ale marszem niepodległości, w którym ja, moja rodzina i wielu znajomych wyrażamy radość z odzyskanego 11 listopada 1918 roku odrodzonego państwa polskiego.

   Jestem zresztą daleki od stawiania znaku równości między narodowcami przedwojennymi i dzisiejszymi. Idea niby ta sama, ale jej wpływ na społeczeństwo (naród) znikomy (według sondaży w ostatnich wyborach samorządowych Ruch Narodowy zdobył ok. 1 procent głosów), i nazwiska też jakieś inne. Czy ktoś potrafi wskazać dziś osoby na miarę Dmowskiego, Doboszyńskiego, Mosdorfa, Wasiutyńskiego? I jeszcze fakt niepodważalny: dziś żadnego getta ławkowego, czy przepisów dyskryminujących żydowskich studentów typu numerus clausus nie ma. Nie słyszałem, aby ktoś głosił takie hasła, nawet zakładając, że znaleźliby się Żydzi, których jakiś szaleniec chciałby poddać takiej procedurze. Ale temu złożonemu problemowi, w tym naciąganym analogiom między II a III Rzeczpospolitą, chętnie przyjrzę się w jednym z kolejnych tekstów.

Tadeusz Płużański

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl