Nie jest mi łatwo pisać o „Tygodniku Powszechnym”, choćby dlatego, że jego publicystyka nie za bardzo mi odpowiada. Tym niemniej uczciwie trzeba zauważyć pewien wzrost zainteresowania tym tytułem.
Ołówki Kisiela
Kiedyś z zaciekawieniem zobaczyłem zdjęcie pokazujące biurko, przy którym pracował Stefan Kisielewski (słynny Kisiel), wspaniały felietonista "Tygodnika Powszechnego", dla którego felietonów wielu ludzi w Polsce kupowało ten tygodnik. Zdjęcie przedstawiało sporą ilość przygotowanych do pisania ołówków. Spod ręki Kisiela wychodziły wówczas ostre i błyskotliwe felietony, które mogłem przeczytać z zainteresowaniem wydane w książkach.
Warto jednak zauważyć, że w latach 90. z czytania "Tygodnika Powszechnego" zrezygnowała spora grupa katolików w Polsce. Była to gorzka zapewne lekcja dla środowiska, które określało siebie jako „Kościół otwarty”. Wydaje się, że niezbyt przyjemne dla głównych piór tego pisma mogły okazać się „Dzienniki” Stefana Kisielewskiego. Znamienny jest również list Jana Pawła II do Jerzego Turowicza z 5 kwietnia 1995 r., napisany z okazji 50. lecia Tygodnika Powszechnego. W liście Jan Paweł II oczywiście okazuje swoją wdzięczność dla tygodnika i jego ówczesnego redaktora naczelnego za wspólne zmagania z systemem totalitarnym przez czterdzieści lat. „W Polsce przeżywaliśmy wspólnie nie tylko czterdzieści lat zmagań Narodu z systemem totalitarnym, ale także wielkie wydarzenia w życiu Kościoła, takie jak Wielka Nowenna i Tysiąclecie Chrztu Polski, oraz prawie w tym samym czasie Drugi Sobór Watykański, w którym uczestniczyłem jako Biskup, a Pan Jerzy Turowicz jako dziennikarz. W tym okresie często spotykaliśmy się z Redakcją „Tygodnika” i „Znaku” na Franciszkańskiej 3. Pamiętam, że pisywałem wówczas obszerne listy na temat tego, jak widzę stosunek pomiędzy informacją o Soborze a formacją w duchu Soboru. „Tygodnik” oddawał wówczas Kościołowi w Polsce wielkie usługi, ale były też momenty pewnych napięć i trudności, które trzeba było wspólnym wysiłkiem wyjaśnić i rozwiązywać” – napisał wówczas Jan Paweł II.
Jednak rok 1989 r. okazał się przełomowy, także w relacjach Kościół – "Tygodnik Powszechny". Oddajmy głos Janowi Pawłowi II. „Rok 1989 przyniósł w Polsce głębokie zmiany związane z upadkiem systemu komunistycznego. Odzyskanie wolności zbiegło się paradoksalnie ze wzmożonym atakiem sił lewicy laickiej i ugrupowań liberalnych na Kościół, na Episkopat, a także na Papieża. Wyczułem to zwłaszcza w kontekście moich ostatnich odwiedzin w Polsce w roku 1991. Chodziło o to, ażeby zatrzeć w pamięci społeczeństwa to, czym Kościół był w życiu Narodu na przestrzeni minionych lat. Mnożyły się oskarżenia czy pomówienia o klerykalizm, o rzekomą chęć rządzenia Polską ze strony Kościoła, czy też o hamowanie emancypacji politycznej polskiego społeczeństwa. Pan daruje jeżeli powiem, iż oddziaływanie tych wpływów odczuwało się jakoś także w „Tygodniku Powszechnym”. W tym trudnym momencie Kościół w „Tygodniku” nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać; „nie czuł się dość miłowany” – jak kiedyś powiedziałem. Dzisiaj piszę o tym z bólem, gdyż los „Tygodnika Powszechnego” i jego przyszłość bardzo leżą mi na sercu” – napisał papież.
Potem przez kolejne lata "Tygodnik Powszechny" nie znajdował czytelników w środowiskach tradycyjnych, mocno prawicowych i katolickich. Trwały nawet dyskusje czy tygodnik ten jest nadal katolicki.
Feniks z popiołów
Wydaje się, że ten obraz feniksa powstającego z popiołów jakoś obrazuje sytuację tego tygodnika od 2017 r. „Tygodnik Powszechny” jest jedynym tygodnikiem opinii w Polsce, który zwiększył sprzedaż w 2017 roku – wynika z danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, podanych 20 lutego przez portal Press.pl. Liczba czytelniczek i czytelników wzrosła w tym czasie o ponad 14 proc.
Oczywiście w porównaniu z pozostałymi tytułami, które znajdują się w statystykach ZKDP Tygodnik Powszechny, jeśli chodzi o średni nakład jednorazowy nie ma imponujących nakładów: 39 852 (2016 r. ) 42 867 (2017 r.). Jednak w porównaniu z pozostałymi tytułami notuje wzrost sprzedaży ogółem 20 748 (2016 r.) 23 413 (2017 r.) Według danych ZKDP w całym ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Tygodnika Powszechnego” wynosiła 24 231 egz., o 14,1 proc. więcej niż rok wcześniej. Natomiast w pierwszym kwartale br. wynosiła już 29 472 egz., po wzroście o 26,6 proc. w skali roku.
Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Wydawca Tygodnika Powszechnego w 2017 r. swoje wysiłki koncentrował nie tylko na zwiększeniu sprzedaży kioskowej "Tygodnika Powszechnego" i jego wydań specjalnych, ale również na zwiększeniu liczby prenumeratorów wydania papierowego oraz sprzedaży wydań cyfrowych i płatnych dostępów do strony www. Kioski praktycznie od początków XX wieku są nieodłącznym elementem „krajobrazu” naszych miast.
Zapewne "Tygodnik Powszechny" połączył swoje działania wydawnicze z pracą nad serwisem internetowym. Dzisiaj znaczniej bardziej przyjaznym, również pod względem wizualnym i graficznym, niż było to wcześniej. Niewątpliwie wzrost sprzedaży tygodnika może łączyć się z popularnością jego serwisu internetowego. W sprawozdaniu firmy podano, że w ub.r. serwis internetowy „TP” miesięcznie miał średnio 175,2 tys. użytkowników i 659,1 mln odsłon (to odpowiednio 79 i 65,1 proc. w górę).
Być może na zainteresowanie "Tygodnikiem Powszechnym" miała jakiś wpływ grafika, zwłaszcza okładki, czasem bardzo odważne i budzące różne reakcje. Tak jak było z okładką, na której zamieszczona była parafraza słów prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka : „Mój Kościół nie miesza się do polityki”. W ten sposób tygodnik zapowiadał rozmowę z prymasem zatytułowaną „Kościół nie miesza się do polityki”. Wywiad wywołał w internecie lawinę hejtu na Księdza Prymasa dlatego redaktorzy „Tygodnika Powszechnego” w oświadczeniu napisali: „Ubolewamy więc i przepraszamy Księdza Prymasa, że okładkowy tytuł naraził go na tak małoduszne ataki”. Warto pamiętać, że tak po prostu jednym z czynników wpływających na zainteresowanie jakimś tytułem prasowym jest tworzenie nagłówków, czyli tytułów, co jest niezwykle ważne.
Być może na wzrost sprzedaży tygodnika wpływa podejmowanie niewygodnych tematów, m. in. dotyczących migrantów czy też środowisk LGBT. W 2016 r. "Tygodnik Powszechny" włączył się w promocję kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, co również wzbudziło kontrowersje i dyskusje. Być może na wzrost sprzedaży, chociażby pośrednio miała wpływ sytuacja ks. Adama Bonieckiego i dyskusje wokół na przykład nałożonego na niego zakazu wypowiadania się. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że to są i były decydujące czynniki o zainteresowaniu tygodnikiem. Tym niemniej jakaś „medialna burza” wokół konkretnego tematu wzbudza zainteresowanie czytelników.
Zapewne dosyć jaskrawy osąd (z którym niekoniecznie trzeba się zgodzić) obecnej rzeczywistości wychodzący spod pióra dziennikarzy "Tygodnika Powszechnego" może budzić zainteresowanie nowych czytelników. Podejmowane tematy i sposób ich przedstawiania może mieć wpływ na czytelnictwo. A przecież dyskusja nad daną treścią jest potrzeba każdemu tytułowi prasowemu.
Na pewno można jasno stwierdzić, że o "Tygodniku Powszechnym" jest głośno.
Ks. Mariusz Frukacz, dziennikarz tygodnika katolickiego „Niedziela”.