W kontekście wydarzeń na Ukrainie, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich kilku lat, oraz nie tak dawnej 70-tej rocznicy Ludobójstwa Wołyńskiego na Polakach, odżyły silne resentymenty względem Ukraińców. Nie ulega wątpliwości, że część ugrupowań, które wzmocniły swoją pozycję uczestnicząc w tzw. „Majdanie Niepodległości” prezentuje i stosuje wypaczoną, nieprawdziwą narrację historyczną, nawiązując także do najgorszych tradycji formacji kolaboranckich i antypolskich. Prawy Sektor czy Svoboda, a więc partie zachodnioukraińskie, odwołujące się do tradycji OUN i UPA muszą wzbudzać i wzbudzają wstręt i obrzydzenie w tych Polakach, którzy znają najnowszą historię swojego państwa.

Dziwi mnie natomiast jawne popieranie ekspansji rosyjskiej i pochylanie się nad Władimirem Putinem. „Czerwona” proweniencja obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej, który był agentem spadkobiercy (KGB) - jednego z najkrwawszych organów imperium sowieckiego – NKWD, powinna wzbudzać co najmniej niechęć. Putin nie tylko nie odcina się od dziedzictwa Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, ale wprost przyznaje, że „rozpad ZSRR był największą katastrofą XX wieku”.

Nie będę drążył jednak wątku ukraińskiego, ani osądzał Władimira Władimirowicza. Na łamach „Magazynu Patriotycznego” w tygodniku Polska Niepodległa szerzej omawiałem już masakrę na polskich więźniach w sowieckich więzieniach latem 1941 roku [rozkaz Ławrientija Berii z 24 czerwca 1941 roku o „rozstrzelaniu elementów kontrrewolucyjnych”, który objął więźniów tzw. I kategorii (czyli politycznych) na skutek którego zamordowano od 20 do 30 tys. ludzi, z czego większość stanowili Polacy. Więcej: B. Musiał, Rozstrzelać elementy kontrrewolucyjne!].

Nie wyczerpuje to jednak absolutnie zakresu sowieckich zbrodni popełnianych na Polakach. Ze względu na trudności w dostępie do rosyjskich archiwów i niechęci władzy Federacji Rosyjskiej do dzielenia się kulisami polityki ZSRR prędko nie poznamy ogromu okrucieństw czerwonego imperium. Jednym z przykładów działań radzieckiego aparatu terroru wymierzonych bezpośrednio w naszych rodaków zamieszkujących za wschodnią granicą II RP, a więc na terytorium ZSRR, jest tzw. „Operacja Polska”, przeprowadzona w latach 1937-38. Jak podaje moskiewski „Memoriał” (za wiki: „Memoriał - międzynarodowe stowarzyszenie powstałe formalnie 26–28 stycznia 1989 roku, zajmujące się badaniami historycznymi i propagowaniem wiedzy o ofiarach represji radzieckich”), na wskutek rozkazu nr 00485 (o którym będę pisał szerzej), wydanego przez Nikołaja Iwanowicza Jeżowa i zatwierdzonego przez Biuro Polityczne KC WKP(b), represjonowano blisko 144 tysiące osób; 140 tys. z nich skazano, zaś ponad 111 000 - rozstrzelano. Jak podkreśla w swojej książce Rozstrzelać Polaków. Ludobójstwo Polaków w Związku Sowieckim w latach 1937-1938. Dokumenty z centrali  dr Tomasz Sommer, liczby te jednak nie dają pełnego obrazu ogromu zbrodni, popełnionych niemal wyłącznie na osobach polskiego pochodzenia. Wiele z osób, które uniknęły rozstrzelania, zaś skazane były na zesłanie do łagrów, umierało tam na skutek głodu, tragicznych warunków bytowania, chorób czy tortur. Zdaniem dr. Tomasza Sommera, rozkaz 00485 mógł pociągnąć za sobą śmierć ponad 30% ogółu polskiej populacji zamieszkującej Związek Radziecki. Warto przypomnieć, że dwa lata przed zatwierdzeniem zbrodniczego planu eksterminacji Polaków zlikwidowano „Polski Rejon Narodowy im. Juliana Marchlewskiego” („Marchlewszczyzna”), znajdujący się na terytorium Ukraińskiej SSR. Wiązało się to oczywiście z represjami, zsyłkami na daleki wschód czy wręcz rozstrzelaniem. W 1938 roku podobny los spotkał drugi z „Polskich Rejonów Narodowych” - im. Feliksa Dzierżyńskiego, znajdujący się w obwodzie mińskim Białoruskiej SSR - PRN im. Feliksa Dzierżyńskiego („Dzierżyńszczyzna”).


Rozkaz 00485, czyli „Polak – element kontrrewolucyjny”

Zdaniem amerykańskiego historyka Terrego Martina, na którego powołuje się dr Sommer, Polacy byli najbardziej dotkniętą przez represje grupą narodowościową w Związku Radzieckim. Co ciekawe, w najmniejszym stopniu ucierpieli Żydzi [T. Sommer, Rozstrzelać Polaków, s.15 za: T.Martin, The Affirmative Action Empire: Nations and Nationalism in the Soviet Union, 1932-1939, s.311-343]. Wynikało to zapewne z faktu, że ludność pochodzenia żydowskiego nie posiadała swojego państwa, więc łatwiej (w większości) potrafiła zaaklimatyzować się w komunistycznej rzeczywistości. Podkreślić należy, że zdaniem amerykańskiego historyka z Uniwersytetu Harvardzkiego „w czasie Wielkiej Czystki Polak mieszkający w ZSRR miał 31 razy większą szansę być rozstrzelanym, niż wynosiła średnia dla innych grup narodowościowych w tym okresie”. [http://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_polska_NKWD_(1937-1938)]

Rozkaz Nr 00485, obowiązujący łącznie przez ponad 14 miesięcy (choć początkowo miał trwać 3 miesiące) jasno określał, jacy obywatele ZSRR mieli podlegać represjom. Byli to: „ujawnieni w roku śledztwa i dotychczas niewykryci aktywni członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej; polscy jeńcy wojenni pozostający na terytorium ZSRR; zbiegowie z Polski; emigranci polityczni i osoby wydalone z Polski; byli członkowie polskich partii politycznych”. Ostatnią grupą, do której w sowieckiej rzeczywistości zakwalifikować można było każdego Polaka przebywającego w Związku Sowieckim, była „najaktywniejsza część miejscowych elementów antysowieckich i nacjonalistycznych z polskich rejonów”. Zapis ów dotyczył między innymi polskiego komunisty, członka Komunistycznej Partii Robotniczej Polski  i jednego z założycieli wcześniej wspomnianej „Marchlewszczyzny” - Tomasza Francewicza-Dąbala. I właśnie polscy komuniści, szczególnie członkowie KPRP (przekształconej później w Komunistyczną Partię Polski) to najbardziej znane ofiary „Operacji Polskiej”. Przez wiele lat krwawe wydarzenia z lat 1937-1938 utożsamiane były wyłącznie z czystką rodzimych komunistów przebywających w „radzieckim raju”. Poza tym wiadomo było (jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej), że represje dosięgają także polskich duchownych. Obecnie wiemy, że spośród 470 księży katolickich po zakończeniu obowiązywania rozkazu nr 00485 pozostało jedynie dziesięciu.

Większość aresztowanych Polaków, przesłuchiwanych przez funkcjonariuszy NKWD przyznawała się do działalności „dywersyjnej, kontrrewolucyjnej i antysowieckiej”, a także do bycia członkami POW (Polskiej Organizacji Wojskowej, rzekomo konspirującej na terytorium ZSRR). Zdaniem sowieckich prokuratorów celem „siatek dywersyjnych” było sabotowanie pracy w fabrykach, przygotowywanie zaplecza i gruntu pod nadchodzącą agresję zbrojną „faszystowskiej Polski” na Związek Radziecki, niszczenie infrastruktury (szczególnie kolejowej), czy „działalność agitacyjna – antysowiecka”. Na skutek długiego, wyniszczającego i niezwykle brutalnego śledztwa niemal każdy podpisywał wymuszone zeznania potwierdzające ww. zarzuty. Aresztowano głównie mężczyzn (choć rozkaz 00485 nie precyzował płci osób do zatrzymania), co miało na celu rozbicie rodzin i pozbawienie ich głównego żywiciela. Rodziny represjonowanych nie miały żadnej wiedzy na temat uwięzionych, znacznie trudniej było także kobietom i dzieciom polskiego pochodzenia o pracę (szczególnie na stanowiskach średniego i wyższego szczebla) czy studia. Każdy Polak w trakcie obowiązywania rozkazu 00485 mógł być uznany za  szpiega i wywrotowca, co niemal zawsze kończyło się  rozstrzelaniem. Wielokrotnie przewijało się w przesłuchaniach zeznających pytanie o to: ”czy brałeś udział w spisku mającym na celu zabicie towarzysza Stalina”, na co najczęściej padała twierdząca odpowiedź.

Ile i jak wiele brutalnych tortur musieli znieść aresztowani wówczas Polacy, by sami na siebie podpisać na wyrok śmierci...? Polski wywiad nie posiadał wówczas wiedzy na temat skali zjawiska. Wiadomo było tylko, że prześladowania dotykają rodzimych komunistów (o których uwolnienie polskie władze z oczywistych przyczyn nie wnioskowały i niewiele się nimi interesowały) i duchownych (wiemy o kilku wymianach „więźniów” na granicy). Obecnie „Operacja Polska” doczekała się tylko dwukrotnego upamiętnienia swoich ofiar (od 115 do ponad 130 tys. - przyp. DW!) przez Sejm RP – w 2009 i 2012 roku. Żadnego pomnika, żadnego „Dnia”. Nawet wzmianki w podręcznikach do historii próżno szukać...

Udostępnij
Komentarze
Disqus

Jest to archiwalna wersja portalu. Nowa wersja portalu SDP.pl, dostępna pod adresem: https://sdp.pl